Ślub Luizy i piotrka

Ostatni rok nie był lekki i przyjemny dla nikogo z nas, czas pandemii stawiał przed nami trudne wyzwania i nie nastrajał pozytywnie. Miałem okazję rozmawiać z wieloma narzeczonymi, którzy zmagali się z tą trudną sytuację w kontekście swoich nadchodzących ślubów. Staraliśmy się znaleźć razem optymalne rozwiązania, dopasować terminy. Udało się. Udało się nie tracić nadziei i dystansu, nie załamywać się, działać. Jestem pod dużym wrażeniem, jak pary radziły sobie z tą szczególnie stresującą sytuacją. I nadal radzą.
DOBRY HUMOR MIMO WIELU PRZESZKÓD
Luiza i Piotrek są idealnym przykładem. Swój ślub i wesele przekładali dwukrotnie w nadziei, że uda im się świętować ten dzień go razem ze wszystkimi zaproszonymi gośćmi. Byliśmy w stałym kontakcie i prawie codziennie zostawaliśmy zaskoczeni nowym rygorem. Ostatecznie zacisnęli zęby, pogodzili się z ograniczoną liczbą osób i postanowili podjąć ryzyko – nie chcieli już dłużej czekać. Dobrze, że ślub odbył się w piątek, bo równo o północy weszły w życie nowe restrykcje i sala weselna od soboty musiała się zamknąć.
Luiza i Piotrek przez całe przygotowania, ślub i wesele nie tracili dobrego humoru. Zabawa była tak dobra, że ilość gości nie miała dla nikogo znaczenia. I być może nie tak to sobie zaplanowali i na pewno brakowało im wielu przyjaznych twarzy, ale nie stanęło to na drodze pełnemu przeżyciu tego wyjątkowego dnia. Miłość świętować można zawsze, a może skromniejsze wesele będzie pretekstem do paru kolejnych spotkań przyjaciół i rodziny, aby wznieść toast za Młodą Parę.
SIŁA FOTOGRAFII
Myślę, że zwłaszcza w takiej sytuacji fotografie ślubne nabierają dodatkowego znaczenia. Są reportażem, dokumentem wszystkich tych chwil, w których nie wszyscy mogli uczestniczyć osobiście. Będą tłem wielu opowieści i historii, będą szansą dla tych nieobecnych do przeżycia tego dnia razem z młodym małżeństwem.
Goście, choć nieliczni, i tak postarali się o chwile zaskoczenia i udaną zabawę. Po wyjściu z kościoła czekało na nich dość niestandardowe przywitanie – uroczysty szpaler kolegów z pracy Pana Młodego – strażaków. Panowie nie mieli litości dla makijażu i fryzury Panny Młodej i doścignęli ich wodą ze strażackiego węża tuż przed wejściem na salę weselną. I przyznam szczerze, że rzadko aż tyle się dzieje przy zdjęciach grupowych dla gości – kreatywność Pary Młodej i gości weselnych była godna podziwu.














































































































































































