Ślub Marty i Mateusza

Uwielbiam ten reportaż od początku do samego końca. Z Martą I Mateuszem poznaliśmy się dopiero w dniu ślubu, ale od razu udało nam się złapać dobry vibe. Jak widzicie na zdjęciach w trakcie błogosławieństwa dom pękał w szwach, a to był dopiero początek. Nie brakowało momentów wzruszeń i uśmiechów, bez których fotografia ślubna nie istnieje. Piękna suknia Marty świetnie pasowała do klimatycznego kościoła a zdjęcia z pierwszego tańca pokazują ją w pełnej okazałości. Ulubiony kolor tego reportażu ślubnego? Oczywiście czerwony! Żałuję, że na parkiecie nie było go więcej:) Pierwszy raz miałem okazję fotografować ślub na Sali z napinanym sufitem. Mnie efekt podoba się mega! Sami oceńcie.
Z Martą i Mateuszem spotkaliśmy się również na sesji poślubnej w pięknej scenerii, z której zdjęcia łapcie tutaj!






































































































































































