Deszczowy Dzień Na śląsku

ŚLĄSKA GOŚCINNOŚĆ
Do tej pory nie miałem okazji poznać wielu Ślązaków. Zawsze słyszałem, że to bardzo otwarci, bezpośredni i radośni ludzie pełni wigoru. A kuchnia śląska jest przecież uważana za narodowy skarb. I cieszę się, że Wiktoria i Kuba wybrali mnie na swojego ślubnego fotografa, bo miałem w końcu okazję się przekonać, że to wszystko prawda!
POCZUCIE HUMORU I DYSTANS TO PODSTAWA
Już czas przygotowań przedślubnych był wyjątkowo radosny. Nikt nie szczędził żartów i przyjacielskich uszczypliwości, ale nikomu nie brakowało dystansu i poczucia humoru. W czasie błogosławieństwa z kolei nikt nie wstydził się wzruszeń i nie próbował ukryć silnych emocji. Każdy w dzień ślubu marzy o pięknej, słonecznej pogodzie. Wiktorii i Kubie pogody nie udało się zarezerwować. Do samochodu mknęli pod parasolem. Mimo to szerokie uśmiechy nie schodziły im z twarzy. Myślę, że nie zamieniliby tego deszczowego popołudnia na żadne inne.


































































































































































































NIETYPOWA MIESZANKA
Wiktoria to żywe srebro i myślę, że ciężko ją okiełznać. Na weselu zresztą zaskoczyła wszystkich wkładając bokserskie rękawice i dając Kubie popalić – będzie miał chłopak nauczkę 😉 Na szczęście Kuba jest bardzo pogodny, opanowany i pełen wsparcia. Stanowią idealną energetyczną równowagę. Są jak mieszanka ostrego i słodyczy.
SZALEŃSTWO BEZ NADĘCIA
Na tym weselu chwilami zapominałem, że jestem tam z nimi tylko jako ślubny fotograf. I sama Para Młoda i wszyscy goście weselni stworzyli ciepłą i serdeczną atmosferę, w której każdy mógł poczuć się jak członek rodziny. Wszystkich aż rozsadzała energia i na parkiecie prawie nigdy nie robiło się pusto. Kiedy spotkaliśmy się na ślubny plener dwa tygodnie później, Kuba nadal wspominał zakwasy po weselnym szaleństwie na parkiecie. W ogóle mnie to nie zdziwiło, zdjęcia z tego dnia mówią same za siebie.